Forum Forum matfizu Rybnik 2005 Strona Główna Forum matfizu Rybnik 2005
Reanimation!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dyskusje teologiczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum matfizu Rybnik 2005 Strona Główna -> Gwyn Forum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lukas00j
Mastermod!



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:16, 08 Mar 2007    Temat postu:

Taak teraz widze, że jednak w moim rozumowaniu jest błąd. Jeżeli zakładamy istnienie bytu wszechmogacego to zakładamy, że może on wszytkow więc może także łamać zasady logiki... Paradosku tego nie da się więc rozstrzygnąc stosują logikę.(ale do tego wniosku doszlismy rownież stosując logikę... ciekawe...)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 0:23, 08 Mar 2007    Temat postu:

Mgli - w Biblii wszyscy się kochają? Izrealita nienawidzi Filistyna, chce zmieść wrogów, Bóg mściwy, Egipcjanin-tyran, Babilończyk-bestia......w myśl logiki politycznej starego testamentu Irak powinien odpłacić USA 100krotnie.
Nowy Testament - daje wzór w postaci Jezusa. Wzór. wzór. Postawia go jako wyjątek, wynosi nad innych: nawet Piotr ściął ucho żołnierzowi, a potem wyparł się swego mistrza. Judasz zdradza, Kaifasz i Annasz są żądni monopolu religijnego, Piłat skazuje niewinnego bo nie chce buntu. Zło jest w NT widoczne. Zło - jest codziennością, jest czymś normalnym, zarazem - czymś, z czym trzeba walczyć, z czym powinniśmy się zmierzyć, nawet dużym kosztem - czego symbolem jest Jezus. Doradza on, co powinniśmy czynić. Jest kontrast między tym jak jest - a jak powinno być. I to jest uniwersalne. Właśnie ten przekaz, jacy powinniśmy byc, a jak jest naprawdę. Właśnie to, że powinniśmy dążyć do ograniczenia, do wyparcia zła z samych siebie. Niejako na przekór otaczającej rzeczywistości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mglisty
El Adminio



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:29, 08 Mar 2007    Temat postu:

No to chyba pisałem, pokrętnie dość jak śruba, że powinniśmy się kochać,a tak możemy tylko do tego dążyć. Poza tym ST jest bardzo bardzo niechrześcijański. Very Happy
Tak jak w sektach samobójczych: w przypadku maksymalnego sukcesu, jakim jest pozyskanie całej ludnosci świata, wszyscy giną. Na szczęscie mieli góra 1000 wyznawców (Shakers'i na przykład).

Ludzka natura to jednak dobra rzecz. Dogryzać sobie, rabować, gwałcić, mordować, kraść... Gdyby nie religia, nie byłoby niczego. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 0:32, 08 Mar 2007    Temat postu:

Trochę nie rozumiem: natura ludzka - dobra czy zła?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mglisty
El Adminio



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 2565
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:51, 08 Mar 2007    Temat postu:

Dobrze, że ludzka natura jest zła. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 10:33, 08 Mar 2007    Temat postu:

Czy jest zła? Kiedyś tak sądziłem, potem myślałem, że dobra. Teraz nie wiem.
Co rozumiemy przez "ludzką naturę"? Czy można to określić jako po prostu trzon pierwotnych odruchów i zachować wspólny wszystkim ludziom plus minus 0,001%?
Jeżeli tak, to myślę, że jednak góruje w nas dobro. Zauważmy, że człowiek zawsze zmierza do dobra własnego i dobra osób, które uznaje dla siebie za ważne; chroni to, co dla niego cenne. Dodatkowo, często zdarza się, że w ludziach budzi się współczucie lub żal za cierpienie ludzi, których nawet nie znali, o których pierwszy raz usłyszeli, np. we wiadomościach.....Jest też pewne naturalne (a może nabyte? jak dla mnie zbyt instynktowne aby było nabyte) pragnienie sprawiedliwości, poczucie, że otwarty nawias musi zostać zamknięty; np. słysząc o czyichśtam zbrodniach instynktownie pragniemy, by została ona w jakichś sposób ukarana (w tym miejscu pragnienie sprawieliwości miesza się ze złością i uczuciem zemsty, ale o tym zaraz, jak nie zapomnę) - często słyszy się "takich to na szubienicę od razu powinni....." albo coś w tym guście.
Z drugiej strony - co zauważył niegdyś, w antycznych czasach (wczoraj) Lukas00j, "problem polega na tym, że nie ma obiektywnego dobra ani obiektywnego zła; każdy ma własny system wartości". To prawda, każdy człowiek ma własną ocenę dobra; nie jest tak, jak sądził np. Kartezjusz, że w każdego człowieka wpisane jest prawo moralne...W różych sytuacjach odmiennie oceniamy nawet te same zachowania (nie mówiąc o rozbieżności w tych samych zachowaniach odmiennych osób). I dlatego dobro dla mnie/moich bliskich to czasem zło dla innych, czasem nieświadome, a czasem zadawane świadomo, lecz traktowane jako zło konieczne (dla mnie - ten wyżej wymieniony 0,001% ludzi to ci, którzy celowo zadawają cierpienie dla samego zadawania cierpienia, nawet nie dla zabawy, nie dla wyższych celów. nawet sadyści się tu nie wliczają - bo z cierpienia innych czerpią własną przyjemność (jest im dobrze). nawet dresiarze nie - bo cierpienie innych też stanowi dla nich źródło poczucia wyższości.....). Poza tym owa "ludzka natura" posiada swojego rodzaju skłonność do hiperbolizacji własnego dobra, w wyniku którego dochodzi do przewartościowania najcenniejszych uczuć: z miłości lub poszanowania własności powstaje zazdrość, z pragnienia sprawiedliwości - zemsta. Dochodzi jeszcze obecna w każdym człowieku złość, manifestująca się przy różnych okazjach - jest ona, choć to trochę ułomne ujęcie, kumulacją uczuć, które owocują podjęciem gwałtownych działań w obronie własnych interesów (jesteśmy źli wtedy, kiedy coś psuje nam nastrój).
I tu właśnie wchodzą religie przypominające nam o obowiązku poszanowania dobra innych. Skłaniają to zastanowienia się nad własnym postępowaniem, nad próbą wyważenia swego "pragnienia dobra". Bliźniego mamy pokochać także po to, by i on znajdował się we wspólnocie ludzi, o których dbamy.
Jest jeszcze Bóg. I Szatan. "Natura ludzka" ma niewyjaśnione (przynajmniej musiałbym się nad nimi zastanowić, a niekoniecznie mi się chce teraz) "odchylenia" na wiarę w siły nadprzyrodzone. Nikt przypadkowego nieszczęścia nie zrzuca na "przypadkowe fluktuacje w kontinuum czasoprzestrzennym" (T. Pratchett). Życie jest niezbadane, przypomina przedstawienie bez scenariusza ani próby, poszukwianie przewodnika w tym chaosie jest chyba naturalne...
W sumie ciekawe zagadnienie. Co o nim sądzicie?


Jezusie, doszedłeś właśnie do transcenencji Boga. On jest poza naszym pojmowaniem. Ale niektóre jego przymioty można próbować zbadać, i tym zajmują się wszelkie nauki teologiczne. (Tak nawiasem, to "paradoks omniopotencji" jest właśnie dlatego paradoksem, bo pokazuje błąd w założeniu - że wszechmogący Bóg musi być ograniczany prawami logiki.....Możnaby także zapytać: czy Bóg jest w stanie zrezygnować z wszechmocy? Ot, tak, zawiesić ją gdzieś na kołku, albo dać ludziom - niech się pobawią...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wojok
Tequila!



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z tamtąd

PostWysłany: Czw 17:50, 08 Mar 2007    Temat postu:

Wracając do zapotrzebowania na wiarę... Mglisty stwierdził że np. w Afrce wierzą dlatego że ludziom źle i szukają pocieszenia. JA bym się odważył na dalej idące wnioski. Dlaczego ludzi w Afryce ciągnie do kościoła. A bo tam zjeść dostaną, i czegoś ich nauczą do lekarza wezmą. Liturgia też fajna bo na ich obrzędach wzorowana potańczyć można, pośpiewać, Przecież to samo można w wiosce robić do mojego Mzimu ale tam to nikt zjeść nie dostanie. Ze stosowaniem w praktyce wiary potem trudno bo Murzyni mają największy procent chorych na AIDS a to się przez tańczenie nie roznosi. Czy więc wiara statystycznego Bambo jest gorsza od światłych teologów czy biskupów? Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie... Bo wiary się nie zmierzy, jedynie wiedzę możesz zweryfikować. Ale wiara z wiedzą nie mają wiele wspólnego. Zawsze wydawało mi się że właśnie o to tak właściwie chodzi. Nie o wielkie znaki i formułki ale o to żeby nie być obojętnym i żeby zastanawiać się dlaczego myślę tak a nie inaczej. Szczerze- zaskoczyła mnie ta dyskusja szczególnie że ostatnio na religii wszystkich ogarnia senność. I jeszcze jedno. Doskonała miłość do bliźniego ma szanse zaistnieć tylko w tej nowej lepszej rzeczywistości. Bo wtedy nie będzie żółtka, muzłumanina, asfalta, skina, żyda, geja, masona. Wtedy będziemy tylko i wyłącznie ludźmi. Bez podziałów. Szczerze fajnie byłoby się obudzić w takim świecie. NA chwilę bo na dłuższą metę miałbym ochotę coś rozwalić;p.
A co do przymiotów Boga. Staramy się Go podporządkować naszym sposobem myślenia. Mówimy że Bóg jest niezgodny z jakimś NASZYM założeniem z jakąś zasadą. A to przecież tak naprawdę nie my ustalamy zasady. My zachowujemy się na zasadzie rybki która pływając w swoim akwarium stara się poznać to co ja otacza, a potem to co jest poza akwarium. Czego już nie może sama dotknąć. I dlatego stara się do zewnętrznego świata przypisać cechy życia w wodzie. Podobnie my starając się opisać Boga korzystamy z naszych obecnych doświadczeń i nic poza tym. A jak wspomniał Kuba Bóg jest ponad logiką i może być alogiczny. Zrozumienie zasad jakimi się kieruje to próba grania a karty podczas gdy podczas każdej kolejki możesz zmieniać zasady gry.
A co do ludzkiej natury. Zgadza się że ludzie wewnątrz są dobrzy. Powtórzę jednak za Vertinarim że wszyscy ludzie są źli, różny jest jednak poziom zła. Chodzi o to, że im więcej wyborów mamy na swojej drodze tym łatwiej nam pogubić drogę i zrobić coś co dla innych okaże się złe. Co nie oznacza jednak że naszą intencją nie było dobro (siebie albo najbliższych). Uważam jednak że posiadanie wzoru czy jasno określonych zasad pomaga w osiąganiu dobra. Tak więc w tym znaczeniu religia jest ważna a wręcz odrywa kluczową rolę w życiu każdego człowieka. Czy tego chcemy czy nie. Choćby nasz najuboższy kodeks moralny czerpie jednak z założeń jakiejś religii, a najczęściej z chrześcijaństwa.
Co do różnic w religiach cały czas mam przed oczami przykład x. Gaworskiego z dużym kołek i małymi kropeczkami- a tak Boga znają chrześcijanie, a tak buddyści, a tak muzułmanie....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gwynbleidd
Wielki Przedwieczny



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 458
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:25, 08 Mar 2007    Temat postu:

Xilexio napisał:
IMHO kościół straszliwie spowalnia rozwój czegokolwiek - chociażby tępienie dawniej poglądu o kulistości ziemi, wszystkiego związanego z antykiem itp.

W praktyce wyglada to tak, ze w pewnych kwestiach mozemy byc wdzieczni instytucji kosiola za postepy w nauce, kulturze, sztuce... Z drugiej strony jednak kosciol spowalnial rozwoj np. astonomii. Dlatego mimo mojej calej antypatii do koscila musze stwierdzic, ze w tym wypadku Xilexio nie ma racji, a prawda lezy gdzies posrodku.
Zenon napisał:
Nie słyszałem , żeby Kosciół obecnie potępiał jakiekolwiek teorie naukowe .

Kosciol spowalnia rozwoj genetyki!

Mglisty napisał:
Mogę stwierdzić, że ludzie bogaci nie są przesadnie religijni. W kościołach pustki. A wiesz dalczego? Mają już wszystko zapewnione, sami się o siebie troszczą. Kościół pomaga przede wszytskim nam, biednym, ludziom, którzy potrzebują w coś wierzyć, w coś, co jest ponadczasowe, które na chwile oderwie ich od rzeczywistości, w piękne i cudowne rzeczy. W równość, w nadzieję, w lepsze jutro. Zauważ, że w biednych państwach religia odgrywa poważną rolę (...).

Faktycznie tak jest. Jaki z tego wniosek? Ludzie, ktorym sie dobrze zyje nie potrzebuja kosciola. Jest on potrzebny jedynie biednym, chorym, nieszczesliwym oraz jednostkom slabym. To oni szukaja w nim pocieszenia, ulgi, nadzieji na sprawiedliwosc i rownosc, na lepsze jutro... Chcialbym jeszcze zauwazyc ze wyzej wymienieni ludzie stanowia jedynie ulamek wszystkich wiernych. Dlaczego? Kto stanowi cala reszte? Otoz reszte podzielilbym na 2 grupy. Pierwsza to osoby, ktore chodza do kosciola z przyzwyczajenia. Od dziecka wpajano im brednie o pani bozi i teraz trudno im sobie wyobrazic swiat bez kosciola. Po prostu nie zastanawiaja sie zbytnio nad celowoscia udzialu w mszy. Czesto sa obecni jedynie cialem, myslami wybiegajac juz np. do rodzinnego niedzielnego obiadu... Druga grupe stanowia tzw. “moherowe berety”. Rzesze starszych ludzi, ktorzy klepia zdrowaski jak maszyny. Rano, wieczor, rano, wieczor... Czesto zaprzeczaja oni swoim zachowaniem wartosciom chrzescijanskim m. in. pod wplywem ojca dyrektora. Nienawisc do zydow? Przeciez Jezus, ktorego rzekoma czcza byl zydem Laughing. Tak w skrocie widze obraz dzisiejszego Kosciola. Niezbyt on chlubny. Religia katolicka jest ostatnia z jaka chce miec do czynienia. Ogolnie rzecz biorac katolicy sa raczej marnymi wynawcami. Wystarczy spojrzec na swiadkow Jehowy, ktorzy znaja to swoje pismo swiete slowo w slowo. Tymczasem jaki odsetek “katolikow” otwiera czasem biblie?

Wojok napisał:
jak już zauważono wcześniej Bóg dał nam wolna wolę i nie ingeruje w życie ani na korzyść anie na niekorzyść człowieka. Niejednokrotnie zdarza się tak że sam sens modlitwy zostanie spełniony ale przez inne środki niż sobie wyobrażaliśmy.

Zaprzeczasz sam sobie. Najpierw piszesz o wolnej woli i braku boskiej ingerencji, a chwile po tym o spelnionych modlitwach...

Wojok napisał:
Powtórzę jednak za Vertinarim że wszyscy ludzie są źli, różny jest jednak poziom zła.

Qba napisał:
Czy jest zła (ludzka natura – przyp. Gwyna)? Kiedyś tak sądziłem, potem myślałem, że dobra. Teraz nie wiem.

Otoz to. Zgadzam sie z Wojokiem. Wedlug mnie nie ma ludzi w pelni dobrych lub zlych. W kazdym jest troche dobra i zla, tylko proporcje bywaja bardzo rozne...

Killian napisał:
Bo teraz co? Xilu, czy Ty masz jakies takie wewnetrzne hamulce przed np. powiedzeniem komus (ale tak serio) ze jest taki, owaki. Albo przed oszukaniem, okradzeniem (przy okradzeniu - inne niz strach przed grzywną/więzieniem). Bo to tez daje wiara i Kosciol, ktory ta wiare przekazuje.

Absolutnie nie zgadzam sie z opinia, ze kosciol w praktyce warunkuje ludzka moralnosc. Wystarczy spojrzec na katolikow. Sa w czyms lepsi od wyznawcow innych religii i ateistow? Statystyczny katolik czyni pewnie nie mniej zla niz muzulmanin, zyd czy ateista!

Qba napisał:
Dodatkowo, często zdarza się, że w ludziach budzi się współczucie lub żal za cierpienie ludzi, których nawet nie znali, o których pierwszy raz usłyszeli, np. we wiadomościach.....Jest też pewne naturalne (a może nabyte? jak dla mnie zbyt instynktowne aby było nabyte) pragnienie sprawiedliwości, poczucie, że otwarty nawias musi zostać zamknięty; np. słysząc o czyichśtam zbrodniach instynktownie pragniemy, by została ona w jakichś sposób ukarana (w tym miejscu pragnienie sprawieliwości miesza się ze złością i uczuciem zemsty, ale o tym zaraz, jak nie zapomnę) - często słyszy się "takich to na szubienicę od razu powinni....." albo coś w tym guście.

A ja nie odczuwam zalu czy wspolczucia z powodu smierci obcych mi ludzi gdzies na drugim koncu Polski czy swiata. Nie mam na to zadnego wplywu, ani te wydarznia na mnie. Interesuje mnie jedynie moje otoczenie i zdarzenia, ktore maja na nie wplyw. To tak jakby przejmowac sie tym co dzieje sie za choryzontem zdarzen czarnej dziury! Uwazacie ze jestem z tego powodu zlym czlowiekiem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wojok
Tequila!



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z tamtąd

PostWysłany: Czw 21:48, 08 Mar 2007    Temat postu:

Nidy nie twierdziłem, że samo bycie kimś kto nazywa się katolikiem stawia tego człowieka wyżej od nikogo. Co więcej takie myślenie niestety często jest spotykane dla mnie jest to patologia wiary. Bo sam Jezus uczył pokory.
Zaryzykowałbym że im bardziej człowiekowi sprawa wiary jest bliższa tym mniej czuje się on lepszy od innych, bo tym trudniejszych wyborów dokonuje i stara się zrozumieć wybory innych.
A co do spełniania modlitwy Gwynie. Przez spełnienie modlitwy nie rozumiem ingerencji. Bo ingerencja to takie wejście z buciorami wśród burz i gromów. tak przynajmniej chciałby Xil żeby spełniały sie modlitwy Czasem mam tak, że o czymś pomyślę w czasie modlitwy. I po pewnym czasie sprawa się jakoś rozwiązuje, co więcej widzę że nie jest to koniecznie po mojej myśli ale jest to rozwiązanie korzystne. Mogę stwierdzić że to tylko przypadek, że tak się po prostu stało, albo że Ktoś mi pomógł. Interpretacja zależy ode mnie, a że z gruntu nie uznaję przypadków to mogę twierdzić, że może Ktoś mi pomógł. Wiem równocześnie, że nie mogę sprawdzić, czy gdybym zostawił sprawę samą sobie też by się tak stało. Ale to sprawa MOJEJ wiary.
Nie zgadzam się, że to nie kościół wprowadza kodeks moralny. Prawdą jest że nie zawsze < a nawet często> katolicy postępują zgodnie z Dekalogiem. Ale zauważ że gdyby zasady wiary były takie łatwe, to wtedy było by to bez sensu. Najbardziej wierzącymi < przynajmniej w moim odczuciu> byli chrześcijanie podczas prześladowań. Bo oni musieli rzeczywiście WIERZYĆ w to co wierzą jeśli wiedzieli, że mogą za to zginąć. Dzisiaj nikt tego od nas nie wymaga co spowodowało, że podchodzimy do wiary całkowicie inaczej. Tam będąc chrześcijaninem wiedziałeś dlaczego i dlatego robiłeś absolutnie wszystko żeby żyć według przykazań religii.
Bo to nie jest tak, ze jeśli ktoś jest ochrzczony to już nie może być ostatnim skurwysynem. Nie twierdzę, że katolicy mają monopol na ludzi dobrych. Co więcej twierdze, że niejeden ateista jest lepszym człowiekiem od katolika, bo przynajmniej jest świadomy swego poglądu ( a nie jak wychowany na "bozi" osobnik, który na tym etapie pozostał do końca swego życia). Bo to czy jestem dobrym człowiekiem nie jest warunkowane przez wyznanie ale przez czyny.
Niedziel jednak wyznawców katolicyzmu na ludzi tępych i starych. Ja jednak twierdzę, że są ludzie którzy chodzą do kościoła dlatego, że wierzą i rzeczywiście chcą postępować dobrze. Nie dla wszystkich religia stała się przeżytkiem i reliktem poprzednich epok.
Co do hamowania rozwoju genetyki. Kościół przeciwstawia się jedynie nieetycznym badaniom. I zauważ że wątpliwości nad etycznością współczesnej genetyki mają również naukowcy, którzy nie deklarują swojego związku z Kościołem. Bo sprawa np. klonowania człowieka dla większości naukowców jest nieetyczna z powodu ogólnego prawa etycznego, a nie z powodu prawa moralnego kościoła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 22:55, 08 Mar 2007    Temat postu:

Wojok - w odróżnieniu od niektórych, wiem o który fragment ci chodzi. Vetinari powiada tak:
"-Istnieją wyłącznie i niezmiennie źli ludzie, ale niektórzy stoją po przeciwnych stronach. (...) Wielkie, falujące morze zła. Naturalnie, w pewnych miejsach płytsze, ale w innych głębsze, o wiele głębsze. (...) Tam, w dole, żyją ludzie, którzy pójdą za każdym smokiem, będą czcić każdego boga, dopuszczą się każdego występku. A to wszystko ze zwykłej monotonii, codziennego zła. To nie prawdziwie wybitna, twórcza ohyda wielkich grzeszników, ale rodzaj masowo produkowanego mroku duszy. Grzech, można powiedzieć, bez krzty oryginalności. Akceptują zło nie dlatego, że mówią mu "tak", lecz dlatego, że nie mówią mu "nie"."
Trochę racji w tym jest. Człowiekowi często nie chce się zareagować i sprzeciwić złu. Ale dąży jednak do dobra, i jak powinniśmy jego naturę ocenić w tej sytuacji? Na to ma jednak wpływ - przyznaję - rozum. Cżesto błędne decyzje wynikają z nieświadomości konsekwencji, braku przewidywania.

Tożsamo uznajesz, że statystyczny Bambo wierzy interesownie - bo spodziewa się swego rodzaju opieki materialnej?
Po 2. Czy warunkiem zaistnienia idealnej miłości jest istnienie lepszego świata? Chyba na odwrót: gdyby idealna powszechna miłość, świat stałby się lepszym światem......Ale idealna miłość jest ideałem, a do ideału się dąży, idealności się nie osiąga.
po 3. "Choćby nasz najuboższy kodeks moralny czerpie jednak z założeń jakiejś religii, a najczęściej z chrześcijaństwa. ". A więc chrześcijaństwo źródłem moralności? Ja skłonny byłbym raczej uważać, że ewolucyjnie ludzie wykształcili sobie pewne kulturowe przekonania o tym co można uznać za "dobre", a co powinno zostać wyeliminowane jako "złe" - szkodliwe dla jednostek lub społeczności. Z tego czerpie chrześcijaństwo: Jezus naprawdę nie głosił niczego specjalnie nowatorskiego, tylko po prostu nawoływał do miłości, miłości budującej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zenon
Shutta



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jest Zen ?

PostWysłany: Pią 0:03, 09 Mar 2007    Temat postu:

Gwynbleidd napisał:

Kosciol spowalnia rozwoj genetyki!


Nie do końca mogę sie z tym zgodzić. Watykan nie prowadzi żadnych badan genetycznych , nie ma ani laboratoriów , ani sztabu naukowców. Co wiecej, wydaje mi sie , ze nie jest pzreciwny badaniom bilogicznym w dziedzinie genetyki. Dlatego też w żadne sposób nie moze bezposrednio chamowac rozwoju. Jeżelei w jakimkolwiek kraju zabrania sie badan genetycznych, to tylko w wyniku konsekwencji prawnych , jaki w danym państwie sa przyjęte. Kościół nie ma zwierzchnictwa nad badaniami i to nie on je prowadzi. Dlatego też nie może bezpośrednio niczego zabronić. Sprzeciwia sie natomiast prowadzeniu doświadczeń na ludzkich embrionach , sprzeciwia sie klonowaniu ludzkich komórek . Jeżli odbywa sie tutaj jakiekolwiek spowolnienie , to ma ono miejsce tylko wtedy, gdy ktoś przekonany o słusznosci tej nauki, zaprzestaje badan bądź to na szczeblu naukowca, badż wyżej postawionego prawodawcy . Ale czy można oskarżać kogoś za niezrobienie czegoś (= badania , doświadczenia), bo spzreczne było to z jego pogladami ?


Gwynbleidd napisał:

Jest on[Kościół] potrzebny jedynie biednym, chorym, nieszczesliwym oraz jednostkom slabym. To oni szukaja w nim pocieszenia, ulgi, nadzieji na sprawiedliwosc i rownosc, na lepsze jutro...Otoz reszte podzielilbym na 2 grupy. Pierwsza to osoby, ktore chodza do kosciola z przyzwyczajenia. Druga grupe stanowia tzw. “moherowe berety”.


Przeczytałem i się uśmiechnąłem, bo nei wiem czy jestem przyzwyczajony, biedny , a w berecie nei chodze.
Pzrede wszystkim warto zapytać , czy takiego podziału dokonałeś ze wzgledu na własne obserwacje , czy na opinie panujace.

Musze pryznać , że nigy nie zaryzykował bym jakiegokolwiek podziału wiernych . Dlaczego nei ? Po pierwsze wiara to kwestia bardzo osobista, nie mozna na przykładize obserwacji określic czy ktos jets gorliwym katolikiem, czy zapalonym obłudnikeim. Co więcej grup jest tyle ile relacji , stosunków , człowiek - Bog.

Nie mogę zgodzić sie z tym podziałem , gdyż jest on pozbawiony sensu. Nie utożsamiam sie z żadna grupą , a równocześnie uważam siebie za katolika. Zgodze sie , ze zdaniem , ze sa osoby, któe w wyniku różnych trudnosci życiowych szukaja ostatecznego pocieszenia w Bogu , gdyż znajdują sie w sytuacji beznadziejnej.
Przyzwycajeni , jak długo nimi pozostaną ? Czy kiedys po prostu im sie znudzi i pzrestaną brać udział w życiu kościoła. Jeżeli mają rozum, to są zdolni do podejmowania decyzji. Kreujac ich na przyzyczajonych pozbawiasz ich własnej woli. Ja jetsm przyzwycajony od najmłodszych lat do niedzielnej mszy św. Nie wyobrażam sobie niedzielnego poranka, bez wizyty w kosciele . Równoczesnie nie czuje sie tym znudzony, a na pewno nie robie tego z przyzwyczajenia, bo rodzice tak robia . Chodzę bo chce, ale jestem przyzwyczajony.

Gdzie miejsce w twoim podziale dla tych co wybrali Boga jako swojego pana ? Dla tych co chodzą do kościoła bo z eucharystii czerpią siły, czują sie pokzrepieni sakramentami. Dla tych co godzą sie na przyjmowanie nauki Ewangelii.

Nie jesteś w stanie podzielić ludzi na grupy. Jak sam widzisz nasze zdania w tej kwesti są zupełnie rózne, nie zarzucam ci, ze charateryzowani pzrez ciebie ludzie nie istnieją , ale zawsze dokonując podziału dokonasz w sposob błędny , gdyż nie znasz calej prawdy. Ludzie są różni, a kwestia wiary jest kwestią bardzo osobista.

Podobnie jets ze szczęściem, nie jest prawdą , ze ludzie szczęśliwi nie poztrzebują Boga. Sa tacy szczęśliwi, którzy w Bogu odnaleźli szczęscie .


Kill napisał:

Bo teraz co? Xilu, czy Ty masz jakies takie wewnetrzne hamulce przed np. powiedzeniem komus (ale tak serio) ze jest taki, owaki. Albo przed oszukaniem, okradzeniem (przy okradzeniu - inne niz strach przed grzywną/więzieniem). Bo to tez daje wiara i Kosciol, ktory ta wiare przekazuje.

Gwynbleidd napisał:

Absolutnie nie zgadzam sie z opinia, ze kosciol w praktyce warunkuje ludzka moralnosc. Wystarczy spojrzec na katolikow. Sa w czyms lepsi od wyznawcow innych religii i ateistow? Statystyczny katolik czyni pewnie nie mniej zla niz muzulmanin, zyd czy ateista!


No własnie statystyczny katolik czyni zło w podobnej 'jakości" co Żyd , lub muzłumanin. Bo zarówno statystyczny Żyd jak i Muzłumanin przestrzega prawa moralnego zawartego w ich religi, a prawa te niemal w ogóle sie nie rożnia . Wszystkei religie zabraniają np. zabijania , cudzołożenia .

Pozostaje kwestia ateistów. Niby żadne prawo moralne nie powinno ich obejmowac, a jednak ateiści go pzrestrzegaja i statystycznie czynią zło . Dlaczego ? Trudno mówić o prawie moralnym jako o czymś uwarunkowanym wewnetrznie w człowieku. Istnieli pzrecież Majowie, któryz byli ludzmi, a składali krwawe ofiary ze swoich jeńców. Żadne ze znanych obecnie praw moralnych nie usprawiedliwia ich czynow. Stąd można wysunac wniosek wnosek, ze moralnosc człowieka jest kwestią zakozrenioną w kulturze. W kultuzre ewoluowała i pzrekształcała sie do obecnego stanu. Chrystus nie zmieniał obowiażujacych praw moralnych, akceptował je , ale dodał swoje o miłości bliźniego. W późniejszych wiekach jego nauka o maralności wkraczajac w krąg kultury europejskiej mniej lub bardziej pokryła sie z juz istniejacą i moim zdaniem na jej podstawie został zbudowany pewien system wartości moralnych, który po kosmetycznych zmianach dotrwał do dnia dzisiejszego. Dlatego istniej pewne pzrełozenie kosioła na moralnosć ludzi,.


P.S.
Prosze o stosowanie akapitów w wypowiedziach, ułatwiaja czytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 0:21, 09 Mar 2007    Temat postu:

Co to znaczy "statystycznie czynią zło"? To znaczy że co jakiś czas zdarza im się czynić? Dziwne sformułowanie. No i oczwyście przypomninamy sobie Majów, tak, jakieżto bestialstwo. Złe? Prawdziwie złe? Czy byli źli, bo wycinali serca, aby Słońce wschodziło? Czy szeregowy Maj był zły? Czy szeregowy katolik jest zły, bo Inkwizycja skazała na stos kilka(naście? może -dziesiąt?) tysięcy osób? Nie, i nie ma z tym nic wspólnego prawo moralne, bo i tam, i tu przykładów bestialstwa można się doszukać. Dlatego właśnie w poście powyżej zwracam uwagę na pewne ewolucyjne pochodzenie moralności: dobre jest to, co służy rozwojowi jednostek/wspólnot, co ma na celu ich przetrwanie, co przysparza im korzyści, a złem jest to, co im szkodzi. Moralność może mieć też podłoże uczuciowe: to stopień naszej wrażliwości wpływa na to, do jakiego "dobra" zdolni jesteśmy. Na przykład: czy zamordowanie człowieka jest złe z pkt. widzenia rozumu? Nie, ono jest skuteczne, ono może nieść korzyści - wszak martwa przeszkoda to nie przeszkoda! Lecz uczucia podszeptują niewłaściwość takiego rozwiązania, a procesy ewolucyjne podpowiadają, że każdy człowiek mniej to mniejsza szansa na przetrwanie grupy mysliwskiej - nie mozna zabijać! Nie jest to w 100% dobre - krytyczne uwagi proszę, a może uda nam się wypracować spójną koncepcję pochodzenia moralności.
Co do statystycznego Żyda i Muzułmanina: przestrzegają tych praw - albo i nie, i w tym są podobni. Niezależnie od religii, każdemu wyznawcy zdarza się - czy raczej, każdy wyznawca łamie - z różną częstotliwością - nakazy jego religii. I dlatego niezależnie od wyznania - "zło jest w podobnej jakości".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lukas00j
Mastermod!



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:31, 09 Mar 2007    Temat postu:

Na początek jeszcze słówko o paradoskie omnipotencji. Po przemyśleniu sprawy stwierdzam jednak, że jeżeli przyjmujemy zasady i aksjomaty logiki jako absolutną prawdę(tzn. taką jaka obowiązuje wszędzie) to z zasady nie może istnieć byt postępujący wbrew logicem, a co za tym idzie nie istnieje byt wszechmogący.

Co do natury człowieka to jak juz powiedziałem(w poscie Kuby, przez cytac) to każdy ma inny system wartości(co już samo w sobie warunkuje posiadanie jakiegoś kodeksu moralnego). Systemy poszczególnych ludzi są jednak bardzo podobne co jest niewątpliwą zasługą ewolucji. Dlatego właśnie regóły postępowania większości religii są takie podobne. W każdym człowieku jest zarówno egoista(przetrwanie jednostki) jak i akltruista(bo człowiek to zwierze stadne i od przetrwania stada zależy także przetrwanie jednostki będącej jego elementem). Sprzeciwiam się jednak chrześcijańskiej zasadzie miłości dla każdego. Zasada ta oznacza tolerowanie w społeczeństwie jednostek dla niego destrukcyjnych co może prowadzic tylko do zagłady.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Volrath
Tańczący z neurochirurgami



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 10:01, 09 Mar 2007    Temat postu:

Jezusie, twe pierwsze przemyślenia na temat paradoksu były słuszniejsze. Otóż, nie możemy podjąć takiego założenia, że logika jest absolutna. A jeżeli pojmujemy Boga jako transcendentnego, wykraczającego ponad prawa, gdyż uznanego za twórcę tych praw, to od razu dostajemy, że logika nie obowiązuje Boga.
Wszystkość mozna więc podzielić na kategorie: 1) Świat, podlegający prawom fizyki, logiki, matematyki, ekonomii etc. 2) Nad-Świat, czyli Bóg, którego nie obejmują prawa Świata.
Jest fizyka kwantowa, i fizyka klasyczna, więc może jest logika kwantowa, i logika klsyczna? Nawet musi być, w stosunku do kwantowych ekscesów.....

O nauce miłości: pamiętaj, że wybaczenie to nie to samo co porzucenie sprawiedliwości. Wybaczenie niekoniecznie polega na tym, że ktoś wymordował cztery rodziny, a wszyscy patrzą na niego, mówią "Zbłądził, wybaczmy mu" i nic się nie dzieje. Sprawiedliwość jest ważnym elementem. Chodzi jednak o to, by wymierzając ją, nie kierować się żądzą zemsty; aby kara była adekwatna do zbrodni; aby nie wymierzać sprawiedliwości na własną rękę, we własnym widzimisię, wreszcie - by sprawiedliwości dokonać z czystym sercem, bez nienawiści. (Zen, Wojok - to dobra interpretacja? jako oazowicze etc. winniście wiedzieć.)
Może, Lukas00ju, spodoba ci się cytat z Wędrowycza (to będzie prafraza, bo nie mam książki, by przepisać - Wojok popraw, jakby co): "Tak, wrogowi nalezy przebaczyć - ale potem trzeba go profilaktycznie zlikwidować".
Tym bardziej zważ, Lukas00ju, że miłość do wszystkich nakazuje nam odseparować zbrodniarza: ona chroni społeczeństwo; nie oznacza tolerancji dla "jednostek destruktywnych", gdyż w miłości do jednostek niedestruktywnych czynimy kroki, by jednostkę destruktywną a)nawrócić b) odosobnić c) zneutralizować. Zresztą, miłość idealna nie jest możliwa; gdyby była powszechna, nie istniały by jednostki niszczące.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wojok
Tequila!



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z tamtąd

PostWysłany: Pią 17:10, 09 Mar 2007    Temat postu:

zgadzam sie z Kubą na temat przebaczenia...
a co do Boga i kamienia-Lyson dalej stosujesz zasadę rybki która chce podporządkować do twojego pokoju zasady panujące w jej akwarium. A to przecież inna rzeczywistość...
A i wycofuję od stwierdzenia że całe prawo moralne ma źródło w religii. Kodeks moralny każdego człowieka opiera się jedynie na prawie skodyfikowanym przez religie a nie przez nie stworzonym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum matfizu Rybnik 2005 Strona Główna -> Gwyn Forum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin